Dziś znów o dotacjach.
Z ekonomicznego punktu widzenia rzecz najważniejsza. Dobrze skalkulowana dotacja pozwala gminie na bezinwestycyjne rozwiązanie problemu z miejscami przedszkolnymi. Ale takiego punktu widzenia poza małymi wyjątkami w Rzeczpospolitej Urzędniczej nie ma.
Na widelec bierzemy znów Warszawę, za którą ciągną rzesze gminnych powielaczy. Już zaczyna się w radio i w prasie awantura, że miejsc przedszkolnych brak. Jak to co roku w kwietniu. Ileś tysięcy tam ileśset w innej dzielnicy, na Saskiej Kępie awantura, na Białołęce jakiś konkurs ogłaszają, na Bemowie Burmistrz współpracuje i kombinuje, itd, itp. Mamy kwiecień - trwa nabór na nowy rok szkolny - a dotacji dla przedszkoli niepublicznych na ten rok nie znamy. Opłaty za przedszkole na kolejny rok szkolny przedszkola niepubliczne ustalają w ciemno. I tak co roku.
Zgodnie z Ustawą o systemie oświaty, dotacja naliczana jest na podstawie wydatków bieżących ponoszonych na przedszkola publiczne ustalonych w budżecie gminy. Budżet gminy Miasto Stołeczne Warszawa, bo tak ładnie się gmina nazywa, uchwalony został uchwałą nr IV/40/2015 w dniu 15 stycznia 2015. Późno w tym roku, zwykle mamy grudniowe uchwały. W uchwale, jak się już umie w nią wczytać (a nie jest to łatwe, zapewniam) stoją zaplanowane kwoty na przedszkola: pensje, media, materiały dydaktyczne, dzielnicowe biura finansów oświaty, szkolenia, świadczenia emerytalne itp, itd. Widnieje też zaplanowana, a jakże, kwota dotacji dla przedszkoli niepublicznych. Wydawałoby się na logikę, że jedna kwota wynika z drugiej, ale dotacji na 2015 rok w Warszawie jeszcze nie znamy...
Dlaczego?
Niestety kwota wydatków zaplanowanych w budżecie nijak nie generuje zaplanowanych dotacji dla przedszkoli niepublicznych. Od zawsze Warszawa płaci zaliczki na poczet dotacji od stycznia do maja-czerwca w wysokości dotacji na jedno dziecko ustalonej na rok poprzedni. Około maja Warszawa wydaje na świat informacje o rocznych stawkach dotacji na rok bieżący. Jak dotacja jest większa niż w roku ubiegłym - dotacja wypłacona za rok bieżący w zaliczkach jest wyrównywana w górę. Jak jest niższa (na szczęście rzadziej) to w dół - czyli trzeba oddać, a raczej miasto samo sobie zabierze, bo mniej wypłaci w miesiącu bieżącym.
Taka formuła jest całkowicie, absolutnie, totalnie niezgodna z polskim prawem.
Próbowaliśmy interweniować w Biurze Edukacji - niestety bezskutecznie. Nakarmieni bajką o tym, że Warszawa płaci dotacje i tak wyższe niż w innych dużych miastach (o co najmniej 3 złote!) zostaliśmy odprawieni z pogróżkami: jak będziecie podskakiwać, to wam obetniemy dotację. Władza po polsku. Na nic tłumaczenia, że wysoka dotacja to brak problemu z miejscami przedszkolnymi, bo czesne spadnie.
Śmiem twierdzić, że przyjęta w Warszawie formuła wyliczania dotacji dla przedszkoli niepublicznych ma na celu ustalenie kwoty jak najniższej. Wydatki zaplanowane na rok 2015 (na wszelki wypadek nie wszystkie) podzielmy na liczbę dzieci wynikającą z naboru na rok bieżący - dlatego dotację poznajemy dopiero po zakończeniu naborów do miejskich przedszkoli. Liczba dzieci przyjęta do przedszkoli miejskich jest co roku coraz wyższa, wiadomo miasto tworzy nowe miejsca przedszkolne zamiast skorzystać z istniejących 20 tysięcy niepublicznych. Jak dzielnik większy to i kwota mniejsza. Na dodatek dotacja nie uwzględnia zmian zaplanowanych kwot na przedszkola - a te zmieniają się praktycznie z każdą nowelizacją uchwały budżetowej. Są to kwoty niemałe! Zobaczmy jak wyglądały w 2014 (i to tylko kwoty na wydatki bezpośrednio w przedszkolach - nie uwzględniające szkoleń, wyżywienia i obsługi finansowo księgowej):
584 549 101,00 zaplanowane w budżecie
605 312 090,00 zaplanowane na I kwartał
621 520 262,00 zaplanowane na II kwartał
627 659 713,00 zaplanowane na III kwartał
644 049 289,00 zaplanowane na IV kwartał
Ups. 60 mln więcej. 10%. 60 zł. miesięcznie. Tylko z powodu nieuwzględniania przez miasto zmian budżetowych w ciągu roku, o tyle mniej płaciliby rodzice w przedszkolach niepublicznych, bo to oni ponoszą konsekwencje nieprawidłowo wyznaczonych kwot dotacji.
Chcieliśmy o tym poważnie, merytorycznie rozmawiać. Prawidłowo liczona, dobrze ustalona dotacja rozwiązuje problem miejsc przedszkolnych w Warszawie. Prosiliśmy już warszawskie Biuro Edukacji o interwencję. Prosiliśmy o ustalanie dotacji wcześniej. Wzywaliśmy do zapłaty. Niestety bezskutecznie. Nikt nie lubi skarżyć chyba że w przedszkolu.... Ale w tym przypadku nie da się inaczej.
Dziś piszemy do RIO, Wojewody i Rzecznika Dyscypliny Finansów Publicznych: Pomocy!
Czy się boimy? No pewnie, że się boimy. My się w Polsce boimy urzędników.
I dlatego właśnie jest jak jest.
George Orwell
Drogi Dżordżu!
OdpowiedzUsuńkolejny obszerny post, w którym na proste zadane przez siebie pytania, dajesz proste, celne bo oczywiste odpowiedzi.
"takiego punktu widzenia poza małymi wyjątkami w Rzeczpospolitej Urzędniczej nie ma".
Wyjątek jest tak mały, że czasami zastanawiam się, czy nie stanowi aby błędu statystycznego. Poza tym, jeśli, drogi Dżordżu, żyjesz już z uzasadnionym przeświadczeniem, że kraj nad Wisłą, to Rzeczpospolita Urzędnicza, w której od zarania dziejów na okład panowało/panuje/będzie panować powszechne przyzwolenie na bezprawie, kant, szwindel a oszukany/poszkodowany postrzegany jest jak frajer, to skąd ten żal?
"Wydawałoby się na logikę, że jedna kwota wynika z drugiej, ale dotacji na 2015 rok w Warszawie jeszcze nie znamy..."
Proszę wyłączyć jakąkolwiek logikę. W realiach, w których przyszło nam żyć, sprawdza się teoria chaosu i prawo dżungli. Nie trzeba zakładać przedszkola. Wystarczy wyjechać autem na polską szosę... Jak się zachowujemy?
"Taka formuła jest całkowicie, absolutnie, totalnie niezgodna z polskim prawem."
I co? I nic.
"zostaliśmy odprawieni z pogróżkami: jak będziecie podskakiwać, to wam obetniemy dotację. Władza po polsku. Na nic tłumaczenia, że wysoka dotacja to brak problemu z miejscami przedszkolnymi, bo czesne spadnie."
Wykazałeś się Dżordż naiwnością, obok której doprawdy nie sposób przejść obojętnie. Zupełnie nie rozumiem określenia "władza po polsku". Urzędnik, to nie jakiś Marsjanin, kosmita - jest taki sam, jak my, cała populacja. Zatem władza, a w Polsce szczególnie, wymaga stałej kontroli, permanentnego patrzenia ręce. Są chętni, tym bardziej wobec jawnych "pogróżek"? Niechże zgadnę... :-) Jeśli dobrze kojarzę, takie wyjście z inicjatywą w Lublinie skończyło się dywanowym nalotem na przedszkola niepubliczne, które wykazało - a jakże - tzw. milionowe nieprawidłowości, co wobec wciąż koślawych zapisów u.s.o. możliwych do interpretacji na kilka sposobów nie jest żadną sztuką.
"Śmiem twierdzić, że przyjęta w Warszawie formuła wyliczania dotacji dla przedszkoli niepublicznych ma na celu ustalenie kwoty jak najniższej."
Oczywista oczywistość granicząca z truizmem.
Do opublikowanych kwot wynikających z nowelizacji uchwał brakuje mi tylko wyliczenia "zysków" płynących z (nawet nędznej) lokaty bankowej.
"wiadomo miasto tworzy nowe miejsca przedszkolne zamiast skorzystać z istniejących 20 tysięcy niepublicznych."
Drogi Dżodżu, trzeba ci wiedzieć, że propagandowe hasło "25 lat wolności", to doprawdy jakiś żart. Trzeba ci też wiedzieć, że w naszych umysłach ma się dobrze homosovieticus. Otóż homosovieticus ma się tym bardziej dobrze w naszych polskich głowach o specyficznym - chyba niespotykanym gdzie indziej w cywilizowanym świecie - rysie mentalnym; zatem wobec pogardy, jaką powszechnie żywi się w kraju dla przedsiębiorców, dla tych, "którym się udaje", "którym się wiedzie", "którym się CHCE", nie liczyłbym na jakąkolwiek współpracę z JST mające tak duże poparcie w mentalnej większości.
"Chcieliśmy o tym poważnie, merytorycznie rozmawiać."
Nie trzeba wsłuchiwać się w nagrania z tzw. afery taśmowej, aby dojść do wniosku, że w RP "przed się biorcy", to tłuste misie a obowiązującym językiem jest język "kurew" i "chujów" i podpalona opona. Takich się u nas słucha. Bo takich się boi a może szanuje. Zatem odwagi! Inaczej się nie da.
"Wzywaliśmy do zapłaty. Niestety bezskutecznie."
Pozostaje pozew na drodze cywilnej. I gorąco do niego zachęcam.
Zapewniam, że nikt, ZUPEŁNIE NIKT, nie poniesie w JST żadnej dyscyplinarnej (a już na pewno materialnej) odpowiedzialności za nieprawidłowości. Taki mamy klimat...
Szereg Nieprawidłowości
ZATEM - jedynym słusznym rozwiązaniem jest ograniczenie bycia radnym, burmistrzem, posłem, ministrem i do maksymalnie dwóch kadencji. Dlaczego mamy zmuszać ludzi do poświęcania się przez pół życia dla reszty społeczeństwa - im tez od życia niech się coś należy, niech prowadzą szkoły, przedszkola, a wtedy inni urzędnicy, radni i posłowie będą im "kroić" rzeczywistość. BIERZMY SIĘ DO ROBOTY I NIE DOPUSZCZAJMY JUŻ DŁUŻEJ TYCH CO BYLI
UsuńJedynym słusznym rozwiązaniem jest ZMIANA MENTALNA. A na tę nawet się nie zapowiada...
UsuńAby prowadzić w RP jakąkolwiek DG (a już na przecięciu/styku interesów JST, PSP, PIP, ZUS, PIS, US,... itd) oraz spać w miarę spokojnie, trzeba być albo szalonym, albo... tzw. gołodupcem.
Szereg Nieprawidłowości
PS
OdpowiedzUsuńBajka "Z ostatniej chwili":
- mówi inspektor Hiena z departamentu edukacji propagandą. Rozmawiam z dyr. Owcą?
- Tak, słucham.
- Chcielibyśmy za godzinę pojawić się u was na kontrolę umów z rodzicami,
- Za godzinę? Nie ma szans. A dziś mamy imprezę z rodzicami i jesteśmy w powijakach. Nie ma szans.
- Pani Owco, żaden przepis prawa nie narzuca ma terminu, w jakim mamy prowadzić kontrolę... Co więcej, żaden przepis nie obliguje nas nawet do powiadomienia o planowanej kontroli.
- Pani Hieno. Skoro tak, abstrahując od zapisów ustawy o ochronie danych osobowych, cokolwiek "kontrola umów" miałaby znaczyć... umowy są naszą sprawą cywilną. A co do terminu.... ma pani coś tam do pisania?
- ....no tak.
- to proszę sobie zanotować.
punkt 1: "kontrola" jest czynnością administracyjną (w słuchawce słychać notowanie),
punkt 2: art. 6, 7, 8, 14, i - co najważniejsze - 70 k.p.a.,
punkt 3: art 74 ust. 4 ustawy o swobodzie [tak, tak - to nie żart] działalności gospodarczej.
W słuchawce słychać - o dziwo - notowanie. Po czym:
- Hmmm... porozmawiam z dyr. Baranem. Ale... CZEGO WY SIĘ BOICIE??
Na koniec konkurs dla czytelników bloga: kiedy "na kontrolę" pojawia się w placówce insp. Hiena?
Szereg Nieprawidłowości
ERRATA:
OdpowiedzUsuńjest:
punkt 2: art. 6, 7, 8, 14, i - co najważniejsze - 70 k.p.a.,
punkt 3: art 74 ust. 4 ustawy o swobodzie...
winno być:
punkt 2: art. 6, 7, 8, 14, i - co najważniejsze - 79 § 1 k.p.a.,
punkt 3: art 79 ust. 4 ustawy o swobodzie...
Sz.N.